Poniedziałek, 28 sierpnia 1944
Co dzień tłoczniej. A położenie z każdym dniem rozpaczliwsze – sami powstańcy, dotychczas bardzo optymistyczni, tracą ducha. Biedacy, nie mają nic do stracenia – czy tak, czy inaczej grozi im śmierć, więc zdecydowani raczej zginąć z honorem.
Dziś po rozpaczliwej obronie poddała się Wytwórnia [Papierów Wartościowych], tragiczne walki trwały niemal w każdym pokoju, niestety zabrakło zupełnie broni i trzeba było się poddać. Z chwilą oddania Wytwórni nie ma mowy o utrzymaniu Starówki. Dowództwo z częścią wojska chce się przedrzeć na Śródmieście. Reszta i my mamy pozostać na pastwę losu.
Niemcy rzucają ulotki, aby przejść na ich stronę – inaczej grozi nam śmierć. Przybyły więc tu delegacje ze schronów spod kościoła Panny Maryi i franciszkańskiego, prosząc, by Ks. Prałat Archutowski i Matka Przełożona przeszli razem z nimi na stronę niemiecką. Liczą bowiem, że gdy będą szli pod takim przewodnictwem, powstańcy nie ośmielą się do nich strzelać, inaczej zginą od kul swych rodaków. Powstańcy bowiem strzelają do wszystkich, którzy przechodzą do Niemców, jako do zdrajców. Ks. Prałat i Matka Wielebna uradzili, by wysłać delegację do dowództwa polskiego i dopiero z pozwoleniem naszej polskiej władzy legalnie opuścić schrony.